Noc się już kończy, znów nas rozłączy – słońce zapala dzień, który daje nam nową samotność, ze snu nas budzi, jakże okrutny jest.
Cierpienie, bez Ciebie sensu nie znajdę już. Znów wierzę tylko, że nocą powrócisz, piosnkę zanucisz i ukołyszesz mnie…
Noc się już kończy, znów nas rozłączy – słońce zapala dzień, który daje nam nową samotność, ze snu nas budzi, jakże okrutny jest.
Cierpienie, bez Ciebie sensu nie znajdę już. Znów wierzę tylko, że nocą powrócisz, piosnkę zanucisz i ukołyszesz mnie…
Od lat byłem sam nie kochał mnie nikt A wśród pustych ścian me łzy ciągle schły
Kochałem nie raz a mnie nigdy nikt Rzucały mi w twarz słów ostrych deszcz kry
Lecz teraz Ty tu siedzisz obok mnie I mija mój ból bo ze mną być chcesz
Bóg uczynił skłon nagle kocham Cię Gdy wyciągam dłoń znów pryska mój sen…
Bezradność Zabili człowieka Morderca ucieka
Bezradność Gdy Odra wylewa, Rząd ludzi olewa
Bezradność Tam ludzie bez chleba Ty zupę wylewasz
Bezradność Tu człowiek już w grobie Ktoś na nim zarobi
Bezradność Zgwałcono dziewczynę Ją barczy się winą
Bezradność Ja kocham do bólu Ty kochasz się w królu
Bezradność Bo wierzę ja w Boga A nie wiem jak wiarę zachować
Poznałem Cię rok temu i jeszcze parę dni. Gdy miałaś numer po mnie, po prostu kilka chwil.
Pamiętam to przez mgiełkę, a jednak wierzę, że tak chyba być musiało, że spotkaliśmy się.
A potem, w rok już później, przedstawić chciano nas, a myśmy się już znali, bo tak nas poznał czas.
A później była troska i serca słodka chęć. I przyszła wielka wiara, i pokochałem Cię.
Rozmowa i milczenie, i śmiechu wielki czar. A potem jeszcze zdjęcie, dotyku Twego dar.
„Kręciło Ci się w głowie”, dostałaś kartkę mą. Więc proszę, błagam, pragnę: podaj mi swoją dłoń!
Powiędły słowa, co krzyczą w nas. Pogasły światła nie pierwszy raz. Dzień spalił noce ostatniej krwi. Deszcz zmywa znowu błyszczące łzy.
A przyjaciele zamknęli drzwi i Twój kochanek znów ze mnie kpi. Moja samotność tu ze mną jest; póki jest przy mnie, nie będzie źle…
Gesty straciły swój słodki smak, znów nakreśliły mi tysiąc wad. Uśmiech już spłonął, zgasł jego blask. I nikt już nie chce wzlecieć do gwiazd.
Gdy przyjaciele zamknęli drzwi, a Twój kochanek wciąż ze mnie drwi, moja samotność tu ze mną jest. A gdy jest przy mnie, nie jest tak źle…