Znów tylko sen

Od lat byłem sam nie kochał mnie nikt A wśród pustych ścian me łzy ciągle schły

Kochałem nie raz a mnie nigdy nikt Rzucały mi w twarz słów ostrych deszcz kry

Lecz teraz Ty tu siedzisz obok mnie I mija mój ból bo ze mną być chcesz

Bóg uczynił skłon nagle kocham Cię Gdy wyciągam dłoń znów pryska mój sen…

Bezradność

Bezradność Zabili człowieka Morderca ucieka

Bezradność Gdy Odra wylewa, Rząd ludzi olewa

Bezradność Tam ludzie bez chleba Ty zupę wylewasz

Bezradność Tu człowiek już w grobie Ktoś na nim zarobi

Bezradność Zgwałcono dziewczynę Ją barczy się winą

Bezradność Ja kocham do bólu Ty kochasz się w królu

Bezradność Bo wierzę ja w Boga A nie wiem jak wiarę zachować

O nas (?)

Poznałem Cię rok temu i jeszcze parę dni. Gdy miałaś numer po mnie, po prostu kilka chwil.

Pamiętam to przez mgiełkę, a jednak wierzę, że tak chyba być musiało, że spotkaliśmy się.

A potem, w rok już później, przedstawić chciano nas, a myśmy się już znali, bo tak nas poznał czas.

A później była troska i serca słodka chęć. I przyszła wielka wiara, i pokochałem Cię.

Rozmowa i milczenie, i śmiechu wielki czar. A potem jeszcze zdjęcie, dotyku Twego dar.

„Kręciło Ci się w głowie”, dostałaś kartkę mą. Więc proszę, błagam, pragnę: podaj mi swoją dłoń!

Moja samotność

Powiędły słowa, co krzyczą w nas. Pogasły światła nie pierwszy raz. Dzień spalił noce ostatniej krwi. Deszcz zmywa znowu błyszczące łzy.

A przyjaciele zamknęli drzwi i Twój kochanek znów ze mnie kpi. Moja samotność tu ze mną jest; póki jest przy mnie, nie będzie źle…

Gesty straciły swój słodki smak, znów nakreśliły mi tysiąc wad. Uśmiech już spłonął, zgasł jego blask. I nikt już nie chce wzlecieć do gwiazd.

Gdy przyjaciele zamknęli drzwi, a Twój kochanek wciąż ze mnie drwi, moja samotność tu ze mną jest. A gdy jest przy mnie, nie jest tak źle…

Narkotyk

Czuję Cię bezwolnie, słyszę ciszę Twą. Widzę wzrok, zamknięte Twoje oczy są.

Wierzę w Twoją wiarę, mówię: „Nie jest źle!!” Śmieję się do ludzi, choć nie lubią mnie.

Zmieniam Twoje słowa, choć nie słyszę ich. A na skutek deszczu widzę Twoje łzy.

Ogarnia mnie miłość, wzajemności chcę. I jak ją mogłem stracić, gdy nie miałem jej??