Co myśleć

Sam nie wiem, co myśleć O Twoim spojrzeniu Tak pełnym pragnienia, Jak w cichym westchnieniu, Tak wątłym, jak płomień Od świecy na wietrze, Niepewnym jednakże, Jak „jutro już nie chcę”. Sam nie wiem, co myśleć O swym zachowaniu, Bo chyba tam czeka Ktoś bliski mi, Aniu. Nie chciałem odmówić Sam sobie Twych ramion, A bliskość Twą w tańcu Wspomniałem i rano. Nie chciałem, by minął Mnie skóry Twej dotyk, Musnąłem policzki Twe – złote pieszczoty… Czy chcę Ciebie jeszcze? – Powstaje pytanie. Choć prosta, niezręczna Odpowiedź jest na nie. Mógłbym oglądać Cię I pieścić Twe ciało, Lecz jak na uczucie To trochę za mało.. Choć kusi erotyzm Twojego spojrzenia, Choć coś obiecują Znajomych westchnienia, Choć myśli o Tobie Karmią zmysły seksem, Umówię się z Tamtą, Co kochać mnie zechce.

W deszczu

Drogi lśnią i szemrze mgiełka, Świat w deszczowych strugach tonie. Gdzieś na rogu – kawiarenka; W swoich Twoje trzymam dłonie.

Niebo lśni, mrugają gwiazdy, Świat okryty nocy płaszczem. Sen za snem, piękniejszy każdy, Ale dzisiaj już nie zasnę.

Oczy lśnią, dlaczego? – spytasz. Odpowiedź w źrenicach błyśnie. Boję się, że gdy zaświta, Czar niczym sen wątły pryśnie…

Walentynka

Fiołki, róże, tulipany, Chabry, dzwonki i żonkile Poprzetykałbym bukszpanem, Związał wstążką… no i tyle, Wszystkie piękne i pachnące, Posłałbym do Twego domu, Czułabyś się, jak na łące… Proszę, nie mów więc nikomu, Że posyłam tylko słowa, Ledwie opisując bukiet. Ech… To jakaś zmowa: Walentynki zrobić w lutym! Nie ma fiołków, przebiśniegów, Pierwiosnków zerwać nie umiem. Jeśli chcesz, wydepczę w śniegu, Że Cię bardzo, bardzo lubię.

Sad

Wsłuchaj się w otchłań – przestrzeń i czas Wstrzymaj na chwilę w plejadach gwiazd. Na kruchej skale, wśród lśniących słońc, Wybudowałem nieduży dom.

Domek z kart niemal, wątły jak ja; Tuż obok szumi zielony sad. Z okien na pustkę widok i mróz Wokoło skwierczy, ale nie tu.

Żaden to pałac – dobrze to wiem: Niejeden lepiej spełniłby sen. Ale Ty jedna wciąż mi się śnisz… Uwierz mi, proszę, bądź sadem mym!…