Razem jesteśmy na zawsze, wreszcie spokój w sercu mym. Pełne dobra oczy nasze, niechaj miłość wiedzie prym.
Nie szukajmy sie już więcej, niech tęsknota zginie w nas. Weźmy ręce w swoje ręce, niechaj słodko płynie czas…
Razem jesteśmy na zawsze, wreszcie spokój w sercu mym. Pełne dobra oczy nasze, niechaj miłość wiedzie prym.
Nie szukajmy sie już więcej, niech tęsknota zginie w nas. Weźmy ręce w swoje ręce, niechaj słodko płynie czas…
Przemyślałem wszystko i wiem: popełniłem wczoraj jeden wielki błąd. Powiedziałem, że Ci wcale nie jest źle: nie wiedziałem i wciąż nie wiem, no bo skąd?…
Chciałem zabrać Twoje słowa siłą Ci: dzisiaj widzę, jak okropny był to gest. Zrobić wszystko, żeby dobrze było mi? Dziś chcę czekać, co przyniesie tamten dzień.
Przemyślałem, teraz widzę, jak to jest – nie chcę być jednym z kłopotów Twych. Nie chcę, byś się czuła ze mną źle. Wszystko poznam w swoim czasie, lecz nie dziś…
I znów mi zapewne niczego nie powiesz. Znów zmienisz temat, gdy będę zbyt blisko. Swą tajemnicą zawrócisz mi w głowie, dolejesz oliwy w płonące ognisko…
Minęły dwa z pięćdziesięciu kilku dni; nie mogę spać, wkoło Ciebie krąży myśl…
Nie mam dokąd pójść, z kim porozmawiać, nie mogę płakać, nie mam się komu wyżalić. Nie mam nikogo prawie na tym świecie. Jedyna przyjaciółka rozdziera me serce. Kocham ją, ona wie. Chyba i ona mnie kocha, ale nie wiem… Jest tyle „tak” i tyle „nie”. Każe mi czekać tak długo, sama jest pewna. Dotąd ratowała mnie przed utonięciem w obłędzie. Informacje: nienawiść, kłamstwo, śmierć, wojna i koniec. Szaleństwo egzystencji. Pragnienie odejścia i śmierć z własnej ręki – zbyt łatwa. Tracę jedyną podporę, powoli osuwam się w schizofrenię tej Ziemi. Tonę. Zwariuję. Umieram boleśnie. Lecz ona poda mi rękę, gdy będzie zbyt późno…
What if I’ll catch the wind and blow? What if I’ll just pack myself and go? What if I’ll make things come? What if my heart will overflow?
What if illusions… What if they die? What if I’ll, staring at the sky, just catch my wind in sails and go somewhere… away?…