Bat na urzędy

Wiem, że to mrzonki, bo na tego bloga to przez całe moje życie 100 tysięcy osób nie wejdzie, ale chciałbym wystąpić z odezwą.

Chcę przygotować projekt ustawy i zgłosić go do Sejmu, a żeby to zrobić z inicjatywy obywatelskiej jest potrzebne te 100 tysięcy podpisów właśnie.

Ustawa będzie krótka i treściwa. Jeszcze tego nie ujął w piórka żaden prawnik, ale przepis ma być mniej więcej taki:

Jeżeli urząd lub dowolna instytucja za załatwienie pewnej sprawy pobiera opłatę X zł, a ustawowy termin na jej załatwienie wynosi Y dni, instytucja ta jest zobowiązana do zapłaty petentowi kwoty wynoszącej 100Y w pierwszym dniu po upływie Y dni, jeżeli sprawa nie została załatwiona.

Pomyślcie, jak pozytywnie wpłynąłby taki przepis na działanie wszelakich urzędów (Urząd Miejski, dowód osobisty – termin ustawowy 30 dni, termin w praktyce – 120 dni; Energetyka, warunki techniczne – termin ustawowy 14 dni, termin w praktyce – 60 dni i rośnie; Wydział Ksiąg Wieczystych Sądu(!) – szybciej przychodzi info o podatku z Urzędu Miejskiego niż potwierdzenie nabycia nieruchomości od nich; itp. itd.) Zostałyby zmuszone albo do skrócenia terminów, albo do redukcji opłat do 0zł.

I niech nikt mi nie mówi, że przekraczają terminy bo brakuje im rąk do pracy. W końcu mamy ponoć jedną z najbardziej rozbudowanych biurokracji na świecie :>