Chciałem się zabić – zrezygnowałem, bo to był dla mnie zbyt łatwy chwyt. Miałem nóż w ręku – nagle wspomniałem tych, co być może, po mnie i łzy…
Chciałem coś zmienić – by było lepiej, zacząłem kłamać, nie wyszło nic. Zgubiłem prawdę – naprawdę nie wiem, po co mi było tak głupio żyć…
Chciałem porzucić – zacząć od nowa, wziąć jeszcze jedną, ostatnią z szans. Już uciekałem, gdy Twoje słowa mnie przekonały, by tutaj trwać…
Dziś obojętny – wszędzie tak samo, ludzie się broczą niewinną krwią. Nie ma już sensu żadna nadzieja, nie ma już dokąd uciekać stąd…