W Karkonosze wyszedłem

Wyszedłem w góry i już nie wrócę. Tu moje życie, tu moja śmierć. Dla nich rodzinny Szczecin porzucę, Byle by blisko do gór mych mieć.

Wyszedłem w góry w ciemności nocy. Nieopisane, jak szumi wiatr. Tutaj doznaję olbrzymiej mocy, Tu się zaczyna i kończy świat.

Wyszedłem w góry, w me Karkonosze. Lekko spowite wieczorną mgłą. Ciebie, dziewczyno, o jedno proszę: I ty co wieczór tu ze mną bądź…

Teatr końca tysiąclecia

Poznał człowiek wielki świat, pełen różnych gorzkich prawd. Odkrył prawie życia sens, wie dlaczego żywym jest. Stworzył prawa pełne kłamstw i zapragnął cofnąć czas. Poznał rzeczy dobre, złe i pokonał w walce deszcz.

Poznał ruchy wielkich mas, dosięgnął wzorami gwiazd. Na Księżycu nawet był i obrócił mity w pył. Odkrył w sobie taki kwas, co koduje życia blask. Nieraz nawet z Boga drwił, wyszczerzając białe kły.

Pajęczyną splątał świat, informuje z wielkich miast. Rozbił atom w drobny proch, choć niełatwe było to. Sam nad sobą, niczym kat, sam na siebie kręci bat. Niedaleki jest już zgon, gdy zagłada zbierze plon.

The book of magic

I opened my book of the magic, I whispered sophisticate words. I saw the theathre of tragic, The self-suicide of the crowds.

I raised the glass sphere of an Earth, I put eyes’ attention to it. I read whole the chapter of myth And I thought of mystery to keep.

Then I reached out for the bell And I rang sad melody and cried. It was the day I had only felt That my hope was about to die.

There are signs high above just for me, And I think that one day I’ll fulfill. Never lose, no – not hope, just the pride. So I’m still keeping eyes open wide. Just too wide.

Fala życia

Znów na wodzie się nade mną zamknął fali życia krąg. Znowu wiem prawie na pewno, że nie dotknę Twoich rąk.

A tym razem noc nie przyszła i nie pada wcale deszcz. Blask przesłania tylko myśl ta, że głupim nazwiesz i mnie.

Gdybym nie znał Ciebie wcale, nie był „przyjaciółką Twą”, może jakoś żyłbym dalej, zapomniawszy serca prąd.

A tak – boję się powiedzieć, że zbyt mocno kocham Cię. Bo czy Ty chcesz o tym wiedzieć, skoro nie zakochasz się?

Czy nie zburzę tej przyjaźni, co do dziś łączyła nas? Chyba umrę w tej bojaźni, w końcu mam na miłość czas…

Pierwiosnek

W lutym wiosna do mnie przyszła, nocą słońca zakwitł blask. Wśród szarości dnia zabłysła najwspanialsza z moich gwiazd.

Gdzieś wysoko, poza wzrokiem ja szukałem szczęścia ślad. Nie widziałem, że pod bokiem w barwach tonie śliczny kwiat.

Tylko boję się go zerwać, by nie pękła więzi nić. Boję się pokochać głębiej, no bo – bez przyjaźni żyć??…