Morze łez

Utop smutek w morzu łez, płacz, gdy Ci sie płakać chce. Kiedy wokół ciągle noc, otacza Cię tylko zło.

Nie rozdałaś jeszcze kart, jest już z Tobą tylko wiatr. W Jego sercu tylko lód, od niego okrutny chłód.

Kiedy wokół cisza gra, mgłą osnuty cały świat. Ściana deszczu nieprzerwana, płacz, dziewczyno ukochana…

Jak wspomnienie westchnieniem chłonie serce swym cieniem i jak łzy utoną w deszczu, zanim żal Twój obwieszczą, tak mocno Cię kocham i słów nie wycofam…

Po prostu Ty

Jesteś tak blisko, tak blisko mnie. Patrzysz ze zdjęcia i śmiejesz się. Moje wspomnienia wciąż dręczą mnie. Twojej miłości wciaż jeszcze chcę.

Pamiętam uśmiech Twój w blasku dnia. Pamiętam ciągle nasz wspólny czas. Pamiętam wieczór i grę we „flirt”. Nie chcę uwierzyć, że to był żart. Noc nieprzespaną, kolejny dzień. Pod parasolem mieliśmy cień. Miła rozmowa i znowu śmiech. Spacer po Gnieźnie – lubiłaś mnie.

Coś się zmieniło, zepsuło się. Czemu to źle, że kocham Cię? „Może w przyszłości” – nadzieja jest. Tańczyłem z Tobą, cieszyłem się.

Ale co z tego, ktoś inny jest. Ty wolisz jego, on Ciebie chce. To drzewko szczęścia na mą pamiątkę niech Ci przypomni czasami o mnie…

Przegrałem

Nie rozdałem jeszcze kart, a przegrałem całą grę. Wszystko się zamienia w żart, a ja wciąż na jawie śnię…

Miłość w filmie tylko jest, co się dobrze skończyć ma. Nic złego nie dzieje się – przecież inny jest nasz świat…

Póki jeszcze jest nadzieja, wcale nie jest aż tak źle. Miłość krótka jest, jak chwila, krótko płonie iskra jej.

Tylko we śnie piękna jest, gdy pochłania serca dwa. Kiedy serce samo płonie, szybko kończy tak, jak ja…

Nie mam teraz już nikogo, kto by chociaż lubił mnie. Jak radzić sobie bez tego, tylko płakać mi się chce.

Tylko nocą mam przyjaciół, gdy samotny twardo śpię. Do nich krzyczę: „Proszę, ratuj!”, nocą nikt nie słyszy mnie…

Ballada o czerwonych różach

Dokoła cisza w milczenie gra, na niebie gwiazdy zabłysły już. Nad czarnym grobem tak smutny stał, w blasku księżyca, z bukietem róż.

Łza w jego oku kręciła się, stał nad tym grobem nocą, wśród gwiazd. I chociaż czuł się tak bardzo źle, krew w jego żyłach zaśmiała się…

Nie miał nikogo, sam pośród gwiazd, czerwone róże kładł na ten grób. Łza z jego oka spłynęła w dół, podlała róże, niosąc im ból.

Wstał i powoli odszedł w nieznane, tuż za nim smutek opuścił grób. Róże zakwitły, łzami podlane, czerwone róże, jak serca ból.

Nie wiem, kim była osoba w grobie, czemu umarła, kto kochał ją. Do towarzystwa miała przy sobie tylko te róże, co przyniósł On…

Deszczu łzy

Nie dostrzeżesz moich łez, gdy ulewny pada deszcz – woda z łzami zmiesza się, nie zrozumiesz nigdy mnie.

Nie doścignie Cię mój śmiech, kiedy zginie w blasku dnia – słońce stłumi ckliwy szept, który nie chce wiecznie trwać…

Nie odgadniesz, gdzie mój dom, nigdy nie odgadniesz mnie – pozostanę tajemnicą, bo kto mnie odgadnąć chce?

Nie zrozumiesz moich słów, kiedy porwie mowę wiatr – kruche słowa zniszczy nów, całkiem zwariuje mój świat…