Sens

Gdy przeciął wątłą nitkę Zegarmistrz czasu nam, Ogarnął zmysły wszystkie Nieopisany żal.

A słowa niosą rozpacz, A serce wznieca gniew, Lecz mówię Ci, Ty zobacz, To wcale nie jest złe.

Bo kiedy stracę zdrowie, Umrę, zadzwoni dzwon, Urodzi się ktoś nowy I też zapłacze on.

Gdyby nikt nie odchodził, Nie smucił nas aż tak, To przy cudzie narodzin Nie cieszyłby się świat.

Więc płaczmy, wspominajmy, Lecz czujmy jednak sens, Jedno Bogu przyznajmy – Uczciwe życie jest.

Na lepsze

Pragniesz zaczekać, poznać mnie lepiej, Nie mam przeciwko temu nic wcale. Dobry to pomysł, by odkryć siebie Przed tą decyzją, co z nami dalej.

Nie jestem bogiem, mam swoje wady, Nie zawsze święte są moje dni. Nieraz złamałem jakieś zasady, Bywam marudny i bywam zły.

Boję się jednak, że mnie nie poznasz, Zaufasz – lub nie – innej osobie. Wierzę w to bardzo – no głowę oddam: To będę lepszy ja, dzięki Tobie.

Imię wiosny

Słyszę, jak za oknem gdzieś się dzieci śmieją, Drzewa eksplodują najjaskrawszą bielą. W mojej głowie nagle każda myśl radosna, W sercu zagościła uczuciowa wiosna.

W parku delikatnie wiatr liście kołysze, Świergolenie ptaków pokonuje ciszę. W moich uszach dzwoni wspaniała muzyka, Którą bicie serca nutami przetyka.

Hen, powietrze pachnie, w nosie kręcą pyłki, Święta Wielkanocne też się zaczną chyłkiem. Tak mi jest szczęśliwie, że się wraz zaczyna Wiosna mojej duszy – jej imię Dziewczyna.

Strange

I see the sparkle spin in your eye But it’s easier not to believe That feeling which came as a stranger And approached to the frontier of mine.

I need some distraction from the world As it’s so hard at the end of the day. Just hold tight my fingers in your hand And soothe my achings with your words.

I am so afraid of tomorrow But I don’t think I’ll fight any more That lovely feeling for a stranger Who is not quitely strange anymore.

I find you so friendly right now And I just hope emotions shall grow. I’ve held you so fond in embrace And it shot me – you’ve got me somehow…

Nieprędko

Raczej nieprędko ja Tobie powiem O tamtej myśli, co w mojej głowie Jak Kosmos cały znikąd powstała, Kiedy siedziałaś na mych kolanach.

O tamtych myślach, które tą nocą Szybują w sercu moim, trzepocą Nienazbyt szybko się również dowiesz, Już taki ze mnie nieprędki człowiek.

Będę dotykał przypadkiem dłoni, Ogień powoli we mnie zapłonie, Musnę niechcący Twoje policzki, Gdy będziesz patrzeć na mnie tak ślicznie.

Tak – muszę przyznać, choć z wielkim bólem, Że niezbyt szybko Ciebie przytulę. Bo, chociaż wcale nie jestem mały, Gdy jesteś obok – jestem nieśmiały…