Nie tracę głowy, gdy z Tobą rozmawiam, bo nie rozmawiam. Nie usycham za Tobą z tęsknoty, bo rzadko Cię nie ma. Kocham Cię za… No właśnie, za co, bo Cię nie znam? Za wygląd nie kocham nikogo, a to że jesteś, to jeszcze za mało, bo są miliardy… Wiem! Ja Cię kocham za jedno spojrzenie bezczelnie rzucone w me oczy. I tak bardzo pragnę rozmowy i zostać zrozumianym, ale pragnę Cię przytulić i tylko być przy Tobie. Sprzeczność? A czymże jest zgoda, jak nie tylko kwestią umowną? Umówmy się, że będziemy razem, dobrze?
Archiwum kategorii: Ze starych wierszy
W górach
Usiądziemy przed schroniskiem, posiedzimy chwilę razem. Wygaszone palenisko przyjaźń iskrą nam rozżarzy.
Na bezchmurnym nieboskłonie gwiazd tysiące mrugać będą. W nasze delikatne dłonie Jego słowa z wolna zejdą.
Oddalimy się tej nocy od przyziemnych spraw boleści. Będziem czerpać z Jego mocy i poznawać Jego treści.
Już nie mogę się doczekać, jeszcze dwa miesiące zniosę: Wkrótce już będziemy jechać w piękne góry, Karkonosze.
Wielki plan
Pokochać miałem mądrze i szukać wzajemności. A miało być tak dobrze bez czasu, odległości.
I miałem kochać rozum, i cechy charakteru. Spotykać się nad wodą wśród cichych wiosny szmerów.
Tak, miałem być już pewny, że nigdy nie odejdzie. Najbliższą będzie krewną, do mej rodziny wejdzie.
Lecz wtedy się zjawiłaś i plany me runęły. Gdy w oczy me patrzyłaś, zasady gdzieś prysnęły.
Wystarczył jeden uśmiech, ulotne dwa spojrzenia i wszystkie ideały sięgnęły zapomnienia.
Zmrok na przełęczy
Spójrz: w oddali błyszczą światła, miasto składa się do snu. Słyszysz? Świerszcze z cicha grają kołysankę starych gór.
Noc zapadła, nad lasami rozciągnęła skrzydła swe. Stare drzewa z cicha szumią, liście pieści wiatru dech.
Spójrz: na niebie złote gwiazdy, a nad nimi dobry Bóg. Znów nie mogę z Tobą zasnąć, bo sam całkiem wszedłem tu…
Above
All the pity by my side I am killed I cannot die I have been there – always felt Like it all was big mistake
Oh what a misunderstanding Oh what a swamp we’re defending
All the bad is by my side People walking by – goodbye I’m not there now what a feel ‚Cause I’m still alive and still
Oh what a misunderstanding I left What a swamp you’re defending to death Endless death
Until sun again will rise ‚Till I’ll be in paradise You’ll feel badly smelling breath It will be your sudden death
Oh what a quick end Of the big mistake What a time for death What a lovely day!