Chciałabym cię pokochać

Chciałabym pokochać cię, jak mnie ty Pokochać cię, tak jak kochasz ty Coś przeszkadza mi jednak ciągle w tym By pokochać cię, jak kochasz mnie ty

Poznałam cię w jesienny ciepły dzień Spytałeś mnie o drogę i tak wpadłeś w oko me Gdybym wiedziała, jak wielki sprawię ból Wstrzymałabym tę myśl o nas Zniknęła pośród chmur

Choć trzeba odejść Czas wyleczy rany twe Choć musisz odejść Czas pomoże znaleźć sens Żyć beze mnie Czas pomoże uczyć się Choć musisz odejść Uwierz mi, kiedy mówię…

Rozpoznałeś do kochania mój strach Gorszego nie ma nic, niż miłość, co tak ma (Miłość, co tak ma) Więc modliłam się, bym mogła dać Miłość taką, jak ty Lecz coś leży na drodze mej, że tak nie może być

Przełam ten mój strach Przełam ten mój strach

Najwyższy czas

Najwyższy to czas, w życiu tylko raz

Coraz trudniej zasnąć mi, czy ty wiesz Słońce świeci w moje okno, życia flesz Muzykuję sobie rano, śmiechu ton Moja twórczość mnie wzbija w lekki lot.

Najwyższy to czas, w życiu tylko raz

Niech tak będzie, nie utraćmy, dostrzeż flesz Ooo! Szybować przez tę fantazję pójdźmy hen!

Najwyższy to czas, w życiu tylko raz

Coś właśnie wymyśliłam nam, Wszelkie łamiąc myśli me. Niedobrze, to tylko marnuje mój czas, Lecz jak mogę przypomnieć je

Najwyższy to czas, w życiu tylko raz Najwyższy to czas, w życiu tylko raz Najwyższy to czas, w życiu tylko raz Najwyższy to czas, w życiu tylko raz

Uciec stąd

Powiedz mi, że nie ma jak ja i Ty Nie jesteś sam, czujesz tak, powiedz mi. I pragnę uciec stąd Pragnę uciec stąd, tak Pragnę uciec stąd Pragnę uciec stąd, gdzie Ty

Bo ja zakochałam się w Tobie, jak nigdy i już zawsze będę się zakochiwać w Tobie

Zamknij drzwi, spocznij w pokoju mym I przy świetle świec kochaj się ze mną przez tę noc. Bo już uciekłam stąd Już uciekłam stąd, tak Już uciekłam, uciekłam Już uciekłam stąd, gdzie Ty

I pragnę uciec stąd Pragnę uciec stąd, tak Pragnę uciec stąd Pragnę uciec stąd, gdzie Ty

Wybaczyła i pamięta

Sama tak, patrzy jak życie jej traci blask. Szare są jej dni, czarne noce jej. Odcień jak zwyczajność. A pluszowy stary miś na łóżku leży jej, nieraz już słyszał płacz. Szeptała imię tego, co wybaczony, niezapomniany.

Wybaczyła i pamięta Wybaczyła i pamięta Wybaczyła i pamięta Wciąż Cię pamięta

Rozdarte jej serce łka na grobie z lodu tkwi. Pokój w którym leżeli, twarzą w twarz. Nic ich nie mogło dzielić. Wspomnienia, w których ciągle on nękają jej dni, a tesknota nie blednie. Ciągle marzy o tym, co wybaczony, niezapomniany.

Sama wciąż, patrzy w dal, życie pożegnać chce. Wyrusza szukać tego, co wybaczony, niezapomniany.

Małe zaproszenie

Pośród wzgórz Irlandii, na wysokiej skale wybuduję zamek, będzie lśnił wspaniale. Z okien będzie morze szum w komnaty lało, wśród kamiennych murów echem będzie grzmiało.

Pośród starych lasów poprowadzę drogę, nikt z tych, co przybędą, mi nie będzie wrogiem. Trakt ten poprowadzi przez zielone knieje, każdy, kto w potrzebie, znajdzie w nich nadzieję.

Poślę widokówkę o porannej rosie, w kilku słowach Ciebie na zamek zaproszę. Weź go, jeśli zechcesz; nie chcę wiedzieć nawet, czy przyjeżdżasz do mnie, czy tylko na zamek…