Bezkres

Cały ten bezkresny Bałtyk zlał się w bagatelną kroplę dziś. Rzucam swoją pierwszą kartę, może ją dostaniesz Ty?

Chyba znowu najzwyczajniej drzazga w głębi gdzieś tkwi mnie. Mimo że jest bardzo fajnie, więcej, więcej ciągle chcę.

Chciałbym z Tobą móc rozmawiać, gdy nie słucha inny ktoś. Przecież nie chcę Cię poganiać, czasem tylko z Tobą być – ot, co…

? (List do K.)

Nie potrafię nawet opisać, a co dopiero ująć w rymy i wersy, świeżości Twego spojrzenia zza mgiełki… tej mgiełki, którą tak bardzo pragnę widzieć w Twoich oczach… Miłość…? Czy nie znamy się trochę za krótko? Nabieram coraz większej wiary w to, że tak bardzo czujesz ją do mnie, a sam… Sam coraz mniej cierpliwie czekam na każde spotkanie z Tobą… Chyba jestem pewien… Czasem dwoje ludzi spotyka się i po prostu… Po prostu wiedzą, że raźniej będzie im razem. Nie muszą długo się poznawać, gdyż sporo już wiedzą o sobie… W gruncie rzeczy są do siebie podobni… Wspólne myśli, pragnienia – tacy podobni, ale… Ale zarazem różni, by zawsze mieli o czym ze sobą porozmawiać… Tak. Jestem pewien. Kocham Cię.

Spotkanie pod Mleczną Drogą

Nad spokojnym polskim morzem Skrzydła rozpostarła noc. Światło latarni w Niechorzu Rozświetlało każdy krok.

Lśnił w Twych oczach blask ogniska, Delikatny dmuchał wiatr. Odnalazłem w Tobie przystań, Bałtyk śpiewał szeptem fal.

Usiedliśmy tam, na plaży, Dotknęliśmy dłoni swych. Teraz, co się tylko zdarzy, Chcę przy Tobie zawsze być.

Taki, jak wy

Przez wielki świat tonący w złości, depcząc po skrawkach szyb rozbitych, szedłem szukając gdzieś miłości… Lecz prędzej spotkałbym kosmitę.

Wśród brudnych ulic, szarych dzielnic, przez miasta pełne pustych domów brnąłem przed siebie krokiem chwiejnym, by u bram celu umrzeć znowu.

Przez wszechobecną niemal przemoc, spychając słabszych na pobocze, przedarłem się, sam nie wiem, czemu w miejsce pozornie tak urocze.

W tysięczny tłum wnikam powoli, gdy świadomości nagłym błyskiem dociera coś, co bardzo boli – ja jestem taki, jak wy wszyscy…