Taki, jak wy

Przez wielki świat tonący w złości, depcząc po skrawkach szyb rozbitych, szedłem szukając gdzieś miłości… Lecz prędzej spotkałbym kosmitę.

Wśród brudnych ulic, szarych dzielnic, przez miasta pełne pustych domów brnąłem przed siebie krokiem chwiejnym, by u bram celu umrzeć znowu.

Przez wszechobecną niemal przemoc, spychając słabszych na pobocze, przedarłem się, sam nie wiem, czemu w miejsce pozornie tak urocze.

W tysięczny tłum wnikam powoli, gdy świadomości nagłym błyskiem dociera coś, co bardzo boli – ja jestem taki, jak wy wszyscy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *