Less than it gets

It’s less than a feeling But more than a thought It’s starting to hurt me Deny I cannot

I fly in a shuttle My round in the skies It’s still same blue planet I can’t help but cry

That I was too naive I have known for years And though it’s all past now I cannot forget

You’re less than a feeling That is for now, yet Cause when I am with you Much further it gets

I’m quite much as troubled As am I confused But you just don’t worry – To ache I’ve got used.

Say it’s alright

I need some presence To light up the darkness That surrounds me. I need few fingers To entwine around mine When I fall from that verge. I’m so alone here No-one’s close, nobody’s with me, I’m in the abyss. Is it a black hole? Can’t I get away from here And face events beyond the horizon? I’m feeling nothing so deeply That it almost feels love When slightly touched by anyone… by you? Is my emptiness Reaching the higher frontier Or do I feel desire? It’s nothing good, I guess Cause my heart’s been cut from the source… Well, it dried out, anyway. So, where am I going now? Not too far, nor close with you Nor anyone else, I bet. Just need some presence To embrace me warmly And say… „It’s alright…”

Wyraz mojej niechęci

Świecę zdmuchnął górski wiatr, Choć nie zapaliłem jej. Wątły płomyk zbladł i zgasł, Brakło obecności Twej.

Noc, jak dawniej, skryła mgłę, Pętlę znów zakreślił czas. Zagubiłem, kotuś, Cię W jednym z migoczących miast.

W przewidzianej pełni był Pewnie Księżyc za tą mgłą. Nie widziałem, jak Ci lśnił; Przyjemniejsze sprawy są.

Tuż nad ranem zbudził dzień Grą swą pośród rosy kos. Nawet nie wspomniałem Cię, Jakież miłe było to!

Wyruszyłem pośród skał, Odnalazłem radość znów, Zaś Jej uśmiech nawet trwa Gdy Twój Księżyc stuknie w nów.

Fending questions off

In her blue eyes she’s so blue And her tears tear skies apart All her colours’ve lost their hue She’s alone and she knows that

Now she fends just for herself Fends incoming questions off All her life is filled with death Peace of heart she’s looking for

Eye to I and sight to side Every day she’s passing through Eager like eagle for flight Out again she seeks for truth

Rewolucja bez drobnej zmiany

W mojej głowie niegdysiejszy w perzynę obracam świat. Zmieniam się i „ja” dzisiejszy mało ma z dawnego „ja”.

W moim sercu kwitła pustka, czas wreszcie wypełnić ją. W dłoni mignie biała chustka – tak pożegnam „samość” swą.

W moim życiu czas na zmianę, czas się przestać za nim wlec. Łyknę czasem wino grzane, ale po nim – będę biegł.

Nie pobiegnę jednak szybko, by hen, z przodu nie być sam. Wciąż nie umiem kochać płytko… Toż to jestem ten sam „ja”!…