Tragiczna zaiste jest moja sytuacja, już nie wiem, gdzie kłamstwo i nie wiem, gdzie racja. Rozdarty pomiędzy opinię i spokój, nie mogę się życiu przyglądać gdzieś z boku. I krwawię kochając, lecz łaknę miłości, tak czasem najtrudniej, a czasem najprościej. Znajomych oceniam za bardzo dokładnie, bo boję się znaleźć wraz z nimi gdzieś na dnie. I nie mam przyjaciół na całym tym świecie, więc żyję samotnie na „odludzkiej” diecie. W jedynej osobie, co mnie zrozumiała, się zakochałem, bo wszak jest wspaniała. I boję się zrobić choć krok w swej bojaźni, bo boję się zniszczyć kwiat naszej przyjaźni. I tak każdy dzień mnie boli od nowa, i choć krzyczę, na papierze milczą słowa…
Dzienne archiwum: 31 stycznia 2008
Wyznanie
Biegnę za tobą każdego dnia. Niedościgniona wiosenność twa. Przynosisz radość, gdym smutnym jest. Odganiasz troski i milion łez.
Ty przyjaciółką jedyną mi. Z tobą jedynie chcę dzielić sny. A ten największy ze wszystkich sen, To w twym objęciu odnaleźć się… Kocham cię.
Ludzie są jak papierowe chorągiewki: każda zmiana wiatru zmienia ich nastawienie. Ja jestem jak blaszana chorągiewka na szczycie wieży. Niezależnie od wiatru, patrzę zawsze w jedną stronę.
Ale jak myślisz, którą chorągiewkę łatwiej zniszczyć? Czy warto poddawać się wiatrom mody i epok?
W Karkonosze wyszedłem
Wyszedłem w góry i już nie wrócę. Tu moje życie, tu moja śmierć. Dla nich rodzinny Szczecin porzucę, Byle by blisko do gór mych mieć.
Wyszedłem w góry w ciemności nocy. Nieopisane, jak szumi wiatr. Tutaj doznaję olbrzymiej mocy, Tu się zaczyna i kończy świat.
Wyszedłem w góry, w me Karkonosze. Lekko spowite wieczorną mgłą. Ciebie, dziewczyno, o jedno proszę: I ty co wieczór tu ze mną bądź…
Teatr końca tysiąclecia
Poznał człowiek wielki świat, pełen różnych gorzkich prawd. Odkrył prawie życia sens, wie dlaczego żywym jest. Stworzył prawa pełne kłamstw i zapragnął cofnąć czas. Poznał rzeczy dobre, złe i pokonał w walce deszcz.
Poznał ruchy wielkich mas, dosięgnął wzorami gwiazd. Na Księżycu nawet był i obrócił mity w pył. Odkrył w sobie taki kwas, co koduje życia blask. Nieraz nawet z Boga drwił, wyszczerzając białe kły.
Pajęczyną splątał świat, informuje z wielkich miast. Rozbił atom w drobny proch, choć niełatwe było to. Sam nad sobą, niczym kat, sam na siebie kręci bat. Niedaleki jest już zgon, gdy zagłada zbierze plon.