Tragiczna zaiste jest moja sytuacja, już nie wiem, gdzie kłamstwo i nie wiem, gdzie racja. Rozdarty pomiędzy opinię i spokój, nie mogę się życiu przyglądać gdzieś z boku. I krwawię kochając, lecz łaknę miłości, tak czasem najtrudniej, a czasem najprościej. Znajomych oceniam za bardzo dokładnie, bo boję się znaleźć wraz z nimi gdzieś na dnie. I nie mam przyjaciół na całym tym świecie, więc żyję samotnie na „odludzkiej” diecie. W jedynej osobie, co mnie zrozumiała, się zakochałem, bo wszak jest wspaniała. I boję się zrobić choć krok w swej bojaźni, bo boję się zniszczyć kwiat naszej przyjaźni. I tak każdy dzień mnie boli od nowa, i choć krzyczę, na papierze milczą słowa…