Powrót

Całe jej życie było pasmem nieszczęść i trosk. Gdy szesnaście lat miała, porzuciła swój dom. Przez wiele lat błądziła, przechodząc z rąk do rąk. A w życia zakamarkach poznała ludzkie zło.

Włóczyła się bez celu; taki wydarzeń bieg. lecz pewnej ostrej zimy ulice przykrył śnieg. Znaleźli ją pod mostem na rozstaju dwóch rzek. Zabrali do ośrodka, gdzie miała znaleźć się.

Najpierw chciała uciekać, lecz srogi prószył mróz. Zaczęła się odwracać w zamknięty świat swych snów. Wtedy poznała jego, nazywali go „Roof”. Tak przypadł jej do serca, że wyznała swój ból.

I wszyscy po kolei wyśmiewać jęli ich. Bo zwykli opowiadać, jak piękne mają sny. Wierzyli w swoje szczęście, pomimo czasów złych. Stracili swój ośrodek, nie mieli z czego żyć.

Poszli więc do kościoła, poprosić choć o chleb. A ksiądz był bardzo dobry, wysłuchał młodych łez. I mówił do dziewczyny, że będzie szczęście mieć: „Posłuchaj tylko głosu, co mówi w duszy Twej”.

Wróciła razem z Roofem w rodzinny, ciepły dom. Wymieniła z rodziną przyjazny uścisk rąk. A chłopak wtedy prosił: „Na zawsze moją bądź”. Pobrali się ze sobą, przerwali pasmo trosk.

Dziś ona jest pisarką, w ośrodku robi Roof. Spełniły się największe z ich pięknych, wspólnych snów. Starają się pomagać tym, którzy cierpią głód, lub tak, jak niegdyś oni, upadną gdzieś na mróz.

Tak łzami dziś zroszone zakwitły w sercu jej Te wiosenne ogrody, pomimo ziemi złej. I stoi w nich wzruszona, bo wreszcie wszystko wie. Rozumie, że to dobro sam Bóg jej dawać chce.

Młodociani następcy

Niektórzy z nich mają zaledwie dziewięć lat. Naoglądali się filmów, poszli słodycze kraść.

Ten chłopiec lat dziesięć niedawno skończył już. Poszedł na cmentarz i zniszczył komuś grób.

Te dwie dwunastolatki nie mogły z trzecią żyć. Wzięły misia z plastiku i zaczęły ją nim bić.

Grupka piętnastolatków alkohol skradła gdzieś. Zakład po pijanemu i stracił życie Grześ.

Cieszy się z tego półświatek przestępczy, świętują nie od dziś. dorastają im MŁODOCIANI NASTĘPCY…

Ślepa naiwność

Wreszcie masz wszystko, co zawsze chciałaś. Dziś przez przypadek porwali Cię.

Dla nich niejedną twarz przybierałaś. Dla nich pragnęłaś odmienić się.

Zawsze sądziłaś, że jesteś sama, nie masz przy boku nikogo swym.

Nie uwierzyłaś, żeś jest kochana. Lecz Oni spełnią najśmielsze sny.

Poszłaś za nimi, zostałaś sama, bo Twych przyjaciół zabili Ci.

Świat

Pośród szklanek, kartonów hula wiatr. Wszystko obmył ten deszcz, co już spadł. W małych oknach światła pogasły już. Nikt nie przemierza już żadnej z dróg…

Płoną rudo kartki, co spadły z drzew. W żyłach burzy się niespokojna krew. Nic już z Nimi nie zrobi dziś nikt. Znowu zamkną przed nami swe drzwi.

Sądy uniewinnią całe zło. Zmyją skazę z nieludzkich rąk. Wbije nóż w plecy Twój własny brat. Zostaje pytanie: Czy to nasz świat??

Królowa świata

Ona jest silna, nie lęka się zła, kiedy już przyjdzie, na wieki trwa. Nie chce dowodów, ni wielkich słów; tak tylko Ona tuli do snu.

Ona jedyna w sobie dobro ma i pragnie dawać, nie tylko brać. Nie zna zazdrości, bo spokojna jest, że jasny płomień nie wypali się.

I tylko Ona prawdziwa jest, Jej droga zawsze prowadzi gdzieś. Jej ciepło czule rozpala serce. Oto jest Miłość – czemu Jej nie chcesz?