Po staremu

Dzień mi całkiem szybko minął, wzeszło słońce, przyszły chmury. Czas zabity nożem zginął, obejrzałem jakieś bzdury.

Z czwórki zrobi się wnet piątka, maj na czerwiec wnet przeskoczy. Nie znajdziesz w swym czasie kąta, nie popatrzę w Twoje oczy.

Tydzień minie jeden, drugi, zanim znajdziesz dla mnie chwilę. Czas powstanie z grobu długi, znów oddali nas o mile.

Wszystko ciągle jest niepewne, ciągle czegoś tam się boisz. Niecierpliwy jestem pewnie, ale… czemu w miejscu stoisz?

Chciałbym w ustach Twych usłyszeć upragnione słowo: kocham. Czas przynosi tylko ciszę, telefon na wagę złota.

Kiedy znowu się spotkamy, wszystko po staremu będzie. Trochę razem pogadamy, nie zapytasz mnie, czy tęsknię…

Ani

Ani długo Ani krótko Ani trochę Ani wcale Ani głębiej Ani płytko Ani bliżej Ani dalej Ani dzisiaj Ani jutro Ani nie chcę Ani muszę Ani radość Ani smutno Ani usta Ani duszę Ani kocham Ani odejdź Ani róże Ani bez Ani późno Ani w porę Ani śmiechu Ani łez Ani czasu Ani tęsknić Ani razem Ani sami Ani mówić Ani wesprzeć Ani Ciebie Ani Ani

Moja matura

Zepsuł Ci nastrój jedną oceną ponurych gości z komisji krąg. Możesz nie wierzyć, ja się zamienię na te matury, jakie tam są. Ja też tam stałem, próbując mówić słowa do Ciebie, pocieszyć Cię. Też usłyszałem: „chłopie, nie zdałeś!”, kiedy u Ciebie przegrałem dzień.

But

Na wystawie stoi but. Jego skóra lekko lśni. Chętnie dałbym jemu w dziób, bo na buta patrzysz Ty.

Na wystawie stoi but. Nawet dobry obcas ma. Ale byłby chyba cud, gdyby cały był, jak trza.

Na wystawie stoi but. Niezły ważniak z niego jest. Może weź z tym butem ślub, skoro droższy ode mnie?