The thaw

Standing aside for such long time I wouldn’t mind if you were mine. Snowflakes still fall and winter calls letters in bold: „I need your love”.

„To warm me up, to bring new life I could endure all, I am sure”. Then the snow melts the way I felt when you did say: „Please, baby, stay!”

Now winter’s gone and so I’m done. You’ve said you don’t feel me, don’t long. You’re my best friend, I understand. Though it’s a lot, it’s not enough.

Wzory malowane przez mróz

Blady obraz wspomnień lśni na ekranie przeszłych lat. Jak na szybie zimą łzy tworzy wzory z dawnych dat.

Okna duszy pokrył szron w najzimniejszą z moich zim. Moja miłość – diabli z nią bawią się w piekielny rytm.

Stoi obok, słyszę ją pośród bicia innych serc. Cóż z przyjaźni, skoro dłoń jej nieosiągalna jest?…

To, co czuję

Czym jest to, co do Ciebie czuję? Przyjaźń? Nie, to nie ona – wiem, jak smakuje. Przyjaźń jest, gdy milczę i się nie krępuję, gdy powiem za dużo, ale nie żałuję, gdy nie muszę bać się, że to coś, co powiem, zniknie gdzieś lub gorzej, pozostanie słowem, kiedy bym się nie czuł przy Tobie natrętny, gdybym mówiąc „kocham” nie wydał się wstrętny, wreszcie gdyby Tobie to nie było smutne, że ja Ciebie kocham; ta miłość mym smutkiem…

Może Ciebie kocham? Tak mi się wydaje, bo nikomu wcześniej serca nie oddałem. Tylko czy prawdziwą miłość gwiazdy dały? Przecież ona w końcu z przymusu ustanie… W miłości prawdziwej – to jest oczywiste – nie powinno braknąć w żadnym z dwojga iskry. Miłość, ta wzajemna, nie ma być cierpieniem, tylko czymś wspaniałym, słodkim uniesieniem, tonąć w morzu śmiechu, wspólnych łzach ze szczęścia, na żadne cierpienie nie byłoby miejsca. Tego nie zaznałem, nie dałaś mi szansy. Skończyłem w książeczce „skreślone romanse”…

Może więc to nałóg, jesteś narkotykiem? Może budzisz we mnie jakieś żądze dzikie? Może kocham ciało, a nie żadne serce, może to fizyczność uczuciami kręci? Nie – tak raczej nie jest; choć Cię niby pragnę, dziwne to uczucie, jakieś, no… nieskładne. Jakby część całości, wszystko razem wzięte daje taki dreszczyk; jedna z sercem jesteś. Dziwne me uczucie całą kocha Ciebie: to co mówisz, jak wyglądasz, że jesteś pod niebem…

Czym więc jest, co do Ciebie czuję? Prostych odpowiedzi wcale nie brakuje. Jest wiatrem w mych włosach ponad Stawem Wielkim, jest też szumem morza z perłowej muszelki, jest kwiatem jabłoni, co znowu zakwitnie, jest skrawkiem papieru, który sobie wytniesz, jest deszczem wiosennym i zimowym śniegiem, jesienną szarugą oraz letnim śpiewem, jest słońcem na niebie, a na ziemi fiołkiem, poranną jutrzenką, wieczornym skowronkiem, jest tysiącem rzeczy; nie mogę dogonić tej jednej jedynej – jak mam się więc bronić??…

Przyjaźń od pierwszego wejrzenia

To nie jest zwykły przesąd, lecz wiara w szósty zmysł. Nie zwiódł mnie nigdy dotąd, choć nieraz przyniósł łzy.

To nie jest czcze gadanie, lecz empiryczny fakt. Już czasem tak się stanie, odmianę niesie wiatr.

To nie jest też przypadek, lecz Boga dobry gest. Dziękuję jemu zatem, kimkolwiek teraz jest.

Bo jak to się stać mogło, że w oczy spojrzał wzrok? I jak do tego doszło, że stanął pierwszy krok?

My, niby nieznajomi, lecz jakby znani już, bo we wspólnej rozmowie z tysiącem wspólnych słów.


Nieczęsto tak się dzieje i któż to docenia?… Przyjaźń – od pierwszego wejrzenia.

Niepotrzebny?

Powiedz mi, czemu wcale nie liczą się dla Ciebie moje uczucia? Dlaczego sprowadzasz je do siekiery w końcu ci przejdzie wielkiej lecz zwykłej cierpliwości dlaczego tak ci na mnie zależy ucieszyłbyś się gdyby coś mi się stało ty mnie wcale nie słuchasz albo co gorsza do milczenia? To, że Ty nie kochasz nie znaczy, że ja nie mogę kochać Ciebie. A po tym, co niegdyś – może bez słów czy mówienia wprost, ale jednak – mi obiecałaś, jaka wielka nie będzie Twoja przyjaźń, wybacz, ale zawsze będę czuł, że to jednak trochę za mało. I niełatwo mi nie odrzucić tego, całkiem dać sobie z Tobą spokój. Każde spojrzenie na Ciebie w pewien sposób boli. Szkoda, że nie umiesz docenić tego, że jednak ciągle patrzę…