Jest w fizyce takie prawo, które się zwie drugą zasadą termodynamiki. Prawdopodobnie jest to najbardziej pesymistyczna ze wszystkich naukowych prawd. Mówi ona o tym, że nieuporządkowanie Wszechświata jako całości nie może maleć. Odwrotnie, niż w starożytnych mitologiach, gdzie chaos był na początku – wg współczesnej fizyki świat rozpoczął się od układu maksymalnie uporządkowanego, by z czasem nieustannie pogrążać się w coraz większym chaosie.
Czy widział ktokolwiek, by kawałki stłuczonego kubka nagle wskoczyły na stół i złożyły się na powrót w cały, niepopękany kubek? Nie? Właśnie takich zjawisk zakazuje druga zasada termodynamiki – skoro uporządkowany kubek zmienił się w nieuporządkowane okruchy porcelany, a „bałagan” nie może maleć – to cudowna naprawa kubka jest niemożliwa.
Oczywiście, w pewnych lokalnie występujących zjawiskach, entropia (tak fizycy nazywają – w dużym skrócie – bałagan) może zmaleć. Kiedy z kakofonii chemicznych substancji w glebie wyrasta drzewo, stanowi to pozorne złamanie II zasady termodynamiki. Ale z perspektywy całego Wszechświata entropia i tak wzrasta – by drzewo wyrosło, potrzebuje światła słonecznego, a Słońce „produkując” je, zużywa bardziej uporządkowane od światła paliwo wodorowe…
Tak, to bardzo pesymistyczne prawo. Wszechświat zmierza ku chaosowi. Na dodatek prawa fizyki nie pozwalają nam, ludziom, nic z tym zrobić 🙁
Stephen Hawking – swoją drogą, tragiczna w swej chorobie postać współczesnej nauki – zauważa w swej „Krótkiej historii czasu”, że kierunek upływu czasu może nam wyznaczać właśnie kierunek zmian entropii. Sposób, w jaki odczuwamy te zmiany, to tzw. psychologiczna strzałka czasu – kierunek upływu czasu interpretowany przez nasz mózg.
Już w starożytnych mitach przed stworzeniem świata panuje Chaos, w Biblii – Ciemność. Skoro wszystko, co stworzył Bóg, było dobre, jak mógł stworzyć Wszechświat, który dąży do degeneracji?? Czyż nie byłby znacznie lepszy dobry od początku świat, który dążyłby do doskonalenia się?
Myślę że owszem, Bóg stworzył dobry świat, który dąży do jeszcze większej doskonałości (przecież zwieńczeniem istnienia świata ma być powrót do Edenu). Kiedy jednak pierwsi ludzie zostali wygnani z raju, Bóg odwrócił ich psychologiczną strzałkę czasu – słowem, „teleportował” ich na kres czasu w przyszłości i nakazał im bezustanny ruch w przeszłość. Oczywiście, by ludzie nie spostrzegli, że coś jest nie tak, zmienił ich poczucie czasu tak, by nadal wydawało im się że podążają ku przyszłości.
Tak więc – Wszechświat, płynąc w czasie z przeszłości do przyszłości, zmniejsza nieustannie swoją entropię, by na końcu swego istnienia stać się idealnie uporządkowanym Edenem… Ludzie z Edenu zostali wygnani, skoro więć zaczęli na końcu Wszechświata, muszą poruszać się w czasie „pod prąd” – z przyszłości do przeszłości. Oczywiście, bardzo trudno nam to zauważyć, gdyż nasze odczucie czasu zostało przystosowane do takiego kierunku upływu dni. Jednak nasze ludzkie prawo, II zasada termodynamiki, bierze się właśnie z tego wędrowania wspak.
Jak możemy na koniec życia trafić z powrotem do Edenu? Wydaje mi się, że to zależy od tego, jak daleko od niego odejdziemy. Jeśli damy się ponieść degenerującemu wzrostowi entropii, oddalimy się od Edenu tak daleko, że możemy stracić go z oczu. Nasze ludzkie istnienie jest zaplanowane jako nieustanne zmaganie się z nieuchronnie wzrastającym nieporządkiem – musimy przecież „w pocie czoła pracować”, wytwory naszych rąk niszczeją… Także nasza moralność z łatwością potrafi pójść – niczym ten porcelanowy kubek – w rozsypkę. Czy możemy wygrać? Tak, choć to niezwykle trudne, byli i wciąż są ludzie, którzy ciągle stoją u bram Edenu. Jak to robią? Entropia nie może maleć… Ale może się nie zmieniać! Odpowiednio ciężką pracą możemy osiągnąć to, że w ogóle nie oddalimy się od Edenu.
Oczywiście, Boga nie dotyczą ograniczenia w przemieszczaniu się w dowolną stronę w czasie – może przygarnąć dowolnie oddaloną w przeszłość osobę. W końcu dysponuje „teleporterem”, którym przeniósł ludzi na kres czasu 🙂