Podjechaliśmy do pośrednika i spisaliśmy umowę rezerwacyjną na zakup działki, co wiązało się z zapłaceniem tysiączłotowego zadatku. Umowa mówi o tym, że pieniądze te przepadną, jeśli z naszej winy nie dojdzie do transakcji. Dostaliśmy nr obrębu i działek (okazało się że ten teren to dwie przyległe działki), więc możemy wystąpić o warunki zabudowy do urzędu miasta (w mniejszych miejscowościach załatwia się je w gminie). Działka jest rolna i nie ma planu zagospodarowania więc musimy je załatwić.
Zrezygnowaliśmy ze sprawdzania księgi wieczystej, bo odpowiedzialność za stan prawny działki spada na sprzedawcę i pośrednika – w umowie będzie odpowiedni zapis.
Przy okazji dostaliśmy dobrego newsa, bo właściciel powiedział pośrednikowi, że działka jest już oficjalnie budowlana; pośrednik ma to sprawdzić i da nam znać, czy faktycznie tak jest.
G zadzwonił do urzędu miasta żeby się wypytać co i jak. Wniosek o warunki zabudowy z internetu ma bowiem dłuuugą listę załączników do złożenia. Okazuje się, że jak nie ma planu zagospodarowania, a Wielgowo nie ma takiego zgodnie z tym, co powiedziała urzędniczka, to niestety trzeba te wszystkie pierdoły podać. Poza mapkami możemy jakoś to sami napisać (że nie będzie nasz dom szkodził środowisku, czy ile będzie zużywał energii i wody). Jutro – misja mapki.