Rano G pojechał do Miejskiego Ośrodka Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej (w Szczecinie jest on w budynku urzędu miasta), żeby zdobyć mapy geodezyjne okolic naszej działki.
Przeżył szok.
Załatwił to praktycznie od ręki (czekał 10 minut), a pan w geodezji nawet mu poopowiadał co i jak we wniosku napisać co do dostępu działki do drogi publicznej, itp. Z drugiej strony – 94zł za 10 minut pracy urzędu, na który już płacimy w podatkach, to też trochę lipa. No ale niech im będzie.
Po południu zadzwonił pośrednik. Dał nam namiary na sąsiada, który zaczyna budowę na wiosnę, więc będziemy mogli się dogadać co do doprowadzenia mediów. Powiedział też, że prawie na pewno działka jest już budowlana. G sprawdził w internecie i… faktycznie jest 😀 Hurra!
Daje nam to łatwiejszą rozmowę z bankiem oraz zwalnia z załatwiania warunków zabudowy. Wystarczy teraz wypis i wyrys z planu zagospodarowania. G spróbuje załatwić je jutro. Niepotrzebnie płaciliśmy aż tyle za mapki. Wystarczyło wziąć te do przyłączy.
Dzwoniliśmy do przyszłego sąsiada. G umówił się z nim na poniedziałek, żeby porozumieć się w sprawie doprowadzenia mediów do obu działek. Póki co wszystko idzie dosyć łatwo.
Okazuje się też, że mamy sporo nieoczekiwanych „znajomości” – ojcowie dwóch kolegów G z pracy zajmują się wykończeniami i instalacjami, kuzyn innego z kolegów ma firmę budującą domy szkieletowe, ciotka kogoś jeszcze innego jest architektem… Zawsze to łatwiej zasypywać pytaniami kogoś poleconego 😉