Noc zasnuła srebrną mgłą blask sodowych miejskich lamp. Wracam, sam już nie wiem skąd, zapatrzony w cienie gwiazd.
Mój autobus wlecze się, w środku obcych twarzy sto. Na niejednej ślady łez wyrzeźbione w zmarszczki są.
Spaść rzęsisty zechce deszcz, zmyje ze mnie oddech Twój. Czy Ty też zapomnisz mnie, zostawiając tylko ból?…
Mówisz – „miesiąc krótki czas, to za szybko, nie wiem nic”. Pewnie jednak rację masz, tylko… ja chcę z Tobą być.
Wcale nie odejdę stąd, będę czekał – Ty to wiesz. Może to i nawet błąd, ale w końcu… kocham Cię!…