Czas przesypał wszystkie ziarnka w szklanej klatce mej klepsydry. Budzę się każdego ranka, słońce w oknie błyszczy zwykle.
„Co za dzionek!” – myślę sobie – „jaka szkoda, wstał nie dla mnie”. Ja wciąż zakochany w Tobie, znowu czuję się, jak dawniej.
Dawno już Cię nie widziałem w tym olbrzymim, brudnym mieście. Trochę nawet zapomniałem, w innej swe szukałem szczęście.
Cóż mi z tego, gdy Cię widzę, przed uczuciem się nie bronię. Szepczę, proszę, mówię, krzyczę! pozwól dotknąć Twoich dłoni…