Często się słyszy opinie o zdziczeniu obecnych czasów (takie, jak chociażby ta). Że ludzie zamieniają się w bezduszne maszyny do zarabiania, pięcia się po szczeblach kariery i konsumpcji. Że jesteśmy obłudni, przyjaciół dobieramy sobie tak, by mieć z nich jak największy zysk. Że kierujemy się tylko powierzchownością. Że coraz mniej w nas kultury osobistej. Że coraz mniej bezpiecznie jest na ulicach. Wreszcie, że jesteśmy manipulowani przez media.
Nie zgadzam się.
Nie zgadzam się zwłaszcza, kiedy mówią i piszą tak osoby młode – np. w moim wieku. Nie przeżyliśmy tych dawnych, cudownych lat. Nie mamy podstaw do ich subiektywnej oceny, nie mamy podstaw do stwierdzenia „kiedyś było lepiej”. Mamy za to dość obiektywny pogląd na minione czasy dzięki historii. Ta, jako pisana przez wiele osób pozwala odrzucić skrajności i dotrzeć do w miarę obiektywnego obrazu, jak to kiedyś było.
Niestety, zamiast dotrzeć do jakichś tekstów źródłowych, ludzie opierają swą opinię o dawnych czasach na tym, co wyczytali w literaturze pięknej.
Takim sposobem, czasy w których nie były praktycznie możliwe małżeństwa osób z różnych grup społecznych, a dziewczynki w wieku dziesięciu czy dwunastu lat były już dawno sprzedane jakiemuś przyszłemu mężowi w transakcji posag-za-pozycję-społeczną-tatusia stają się dla nieszczęśliwie zakochanych współczesnych wzorem czasów miłości.
Z pełnym szacunkiem dla Shakespeara i jego talentu, opierać wiedzę o jego czasach na jego dramatach to jak czerpać całą wiedzę o naszym świecie z serii Harlequinów.
Dawne czasy nie były też bezpieczniejsze. Podróż z miejscowości A do miejscowości B znakomita większość z nas może obecnie odbyć bez większych przygód. Oczywiście zdarzają się kradzieże, rozboje i morderstwa… Ale nie zdarzają się za każdym razem i każdemu! A jeśli nawet się zdarzą, bywa że Policja znajdzie i ukarze sprawcę. Czy tak było 200 czy 500 lat temu?
Ludzie pochodzą z brutalnego świata natury i agresja jest w nich gdzieś głęboko pod skórą zakorzeniona. Gdzieś czytałem nawet, że ludzka skłonność do niesnasek mogła powstać w czasie ewolucji dlatego, żeby „zmotywować” naszych praprzodków do rozbijania zbyt dużych grup łowieckich (dla których na ograniczonym obszarze zabrakłoby jedzenia) na mniejsze. Dlatego nie dziwmy się, że człowiek człowiekowi wilkiem. Kiedyś było gorzej. Głównym osiągnięciem naszej cywilizacji jest – wbrew pozorom – dość znaczne podniesienie bezpieczeństwa i dobrobytu (przynajmniej dla części ogólnoświatowej ludności).
A co do manipulacji przez media… Nie odnosicie czasem wrażenia, że głównym jej wynikiem są rzesze nastolatków, którzy dali się nabrać na telewizyjną bajkę o tym, jaki to świat jest zły? Przecież jedynym powodem tego, że codziennie słyszymy o czymś złym jest fakt, iż codziennie dostajemy wiadomości z całego świata. Szansa że 1 osobie z sześciu miliardów codziennie coś się stanie, są duże. Ale to nie znaczy, że zło dzieje się częściej niż kiedyś.
mądra, racjonalna opinia. chyba taki właśnie głos był mi potrzebny…
Wolalem Golba.
a nie jest tak przypadkiem, ze teraz stalismy sie bardziej wyrafinowani w zadawaniu cierpienia, przy jednoczesnym zobojetnieniu na nie? np. podroz z punktu A do punktu B kiedys mogla skonczyc sie rabunkiem, rozbojem, w najgorszym przypadku smiercia lub brakiem pomocy (medycznej czy jakiejkolwiek innej). A jak jest teraz? Nie pozbylismy sie tych ‚starych’ niedogodnosci, a zyskalismy nowe (wystarczy przejrzec seriwsy info lub posluchac wiadomosci..)
zgadzam sie ze pod wieloma wzgledami kiedys zylo sie powiedzmy ‚inaczej’. teraz mamy wieksze poczucie bezpieczenstwa i kontroli, ale jednoczesnie wiemy ze moze spotkac nas cos wiele gorszego…
ale przynajmniej moge sie juz swobodnie wypowiedziec i nawet ktos poslucha. kiedyc bym nie mogla…
pozdrowienia ze stolicy ! 🙂
Luca, wydaje mi się że jednak prawdopodobieństwo rabunku/rozboju/czegokolwiek złego między A i B było większe niż teraz 🙂 Może to dlatego, że mamy szybsze pojazdy i trudniej je dogonić konno 😉 Ale chyba to nie tylko to. Świadomość, że może nas spotkać coś o wiele gorszego to chyba tylko świadomość możliwości nuklearnej eksplozji gdzieś w pobliżu.
Osobiście uważam, że ilość zbrodni spadła, tylko dzięki mediom możemy usłyszeć o tych popełnionych daleko, o których kiedyś nie mielibyśmy pojęcia.
Zbrodnie się nie opłacają – w świecie, w którym sieć współzależności obejmuje praktycznie wszystkich ludzi (zastanów się, ile osób w różnych częściach świata musiało coś tam zrobić, żeby wyprodukować chociażby komórkę – od wydobycia węglowodorów z których powstał plastik po gościa który to wszystko zlutował w całość). Kiedyś można było dać komuś w mordę i spokojnie nie zauważyć szkody, teraz może się okazać, że daliśmy w mordę naszemu piekarzowi 😉
Ludzie często maja tendencję do bezmyślnego idealizowania przeszłości (złe doświadczenia zacierają się w pamięci z biegiem czasu) i wydaje im sie ze kiedyś było lepiej. Stąd bierze się marudzenie, którym wykańczają psychicznie i fizycznie siebie i innych. Powinno się uczyć w szkołach jak radzić sobie z tą niebezpieczną tendencją. Tak przy okazji odsyłam do ciekawego artykułu Łysakowskiego, w którym ujęty jest m.in. ten problem naukowo tyle że w oparciu o ludzi starszych. http://lysakowski.wordpress.com/2007/09/26/wiek-uprzedzenia-i-konserwatyzm/
I think you hit a buslelye there fellas!