Pragnąłem słońca, jak nikt na Ziemi, Szukałem światła, chciałem świat zmienić. Prosiłem Boga, aby mi pomógł, Lecz był zajęty pomocą komuś.
Deszcz ciągle pada, już piąty tydzień Nic poza strugami deszczu nie widzę. Pewnie już będzie lało tak dotąd, Aż się na Ziemi złej zrobi potop.
Tańczę w tym deszczu, cóż zrobić mogę, Smutek zachlapię swój cały błotem. Filozofowie i naukowcy Dawno już poszli gdzieś na manowce.
Mówią złe chmury o tej powodzi, Ktoś zaczął prosić innych do łodzi. Gdy w niej wśród zwierząt samych usiędziesz, Wspomnij, że mnie tam nigdy nie będzie…