Puste nakrycia

Minęły lata, odkąd znamy się. Znów jestem tu sam, nie ma obok Cię. Wigilia przyszła, a mi zabrakło słów. Znów Ciebie nie ma, w mym domu pustka znów.

Tu, w zeszłym roku, jak teraz – byłem sam, jak przez szeregi zszarzałych, dawnych lat. W zeszłą Wigilię nadzieję mogłem mieć, a teraz wiem – nie wolno Ciebie chcieć.

Puste nakrycia zdobią obrus mój. W przypływie złości uderzam pięścią w stół. Dźwięki gitary z sąsiedztwa płyną gdzieś, przy tej melodii spotkałem kiedyś Cię…

Już pierwsza gwiazda nad miasto wspięła się. Jest wieczór, ciemno, zimno – źle. Wokoło lampy, kolorów świeci moc. Tylko nade mną wisi przeklęta noc.

I jak tu być szczęśliwym, gdy można tylko trwać w świecie ludzi złośliwym? Nic nie chcą z siebie dać…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *