Na moich rękach

Tak zimno mi – zamarzły sny, zła noc nie kończy się. Brakuje słów, gdy księżyc w nów znowu ucieka gdzieś.

Jak zwiewny puch, wprawione w ruch kukiełki marzeń ich. Odbija się, opada w cień na wiatr rzucona myśl.

Po domach noc, po szkołach zło, uczą, jak zabić, by żyć. Nienawiść ta piękną ma twarz, dobrą nie może być.

Wokół mnie krąg ponurych rąk, niosą na pewną śmierć. Ty w plecach nóż, nie żyjesz już, oni zabili Cię…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *