Sen o poranku

Pójdę nad jezioro, usiądę na brzegu, Słońce mnie ogrzeje, wiatr policzki muśnie. Jeszcze nie widziałem teraz przebiśniegów… Oczy swoje zamknę i na piasku usnę.

We śnie Cię odnajdę w magicznej krainie, Pośród gór wysokich, potoków pluszczących. Jeszcze nie wiem, z czego kraj mój senny słynie… Usiądziemy razem na kwitnącej łące.

Przytulisz się do mnie, w niebo zapatrzona, Które swym błękitem dech w piersiach zapiera. Jeszcze nie jest pewne, czyś Ty moja żona… Dotyk Twoich ramion nieco onieśmiela.

Zbudzi nas ostrożnie rosa na polanie, Otworzymy oczy, wierząc temu szczęściu. Kochasz mnie, najmilsza, tyś moje kochanie… Rano wciąż będziemy w – na jawie – objęciu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *