Zwyczajność

Ten wieczór był taki, jak zawsze, choć może i trochę ciemniejszy. Ponad szarozielonym parkiem, jak zawsze, skrzeczały też mewy.

My także byliśmy zwyczajni, choć może i troche smutniejsi. W kamiennych świątyniach serc naszych już płomień się zdawał wygasły.

Rozmowa… Nie była banalna! Choć może, jak zawsze, ciut dziwna. Gdy pękła gliniana skorupa, coś wreszcie się w nas pozmieniało.

I w końcu… Nie, to nie koniec. Ta zwrotka początkiem jest pierwszej. Bo dwie zwyczajności się zmienią we wspólną po prostu zwyczajność.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *