Więcej, niż zwierzę, mniej jednak, niż Bóg, rozdarty, lecz wierzę, że muszę być tu. Szmaciana kukiełka w teatrzyku gwiazd i patrzą znad szkiełka, jak me życie trwa.
To niezła komedia, jak targa mną los. W ich encyklopediach widnieję pod „klops”. A jestem wyjątkiem od reguł i praw, zwą mnie prapoczątkiem nauki i kłamstw.
Bo gdy piszą książki, jak biegam tu-tam, załatwiam pieniążki, pracuję – ot, tak. Chaotyczne ruchy to dla mnie jest sport, gdy tracę uśmiechy, to dręczy mnie coś.
I czasem wołają ekspertów od spraw, bo się spotykają dwa klopsy – ot, tak. Reakcją nazwali złączenie dwóch dusz, lecz my, niby-mali – miłością i już.